Zdaje sobie sprawÄ, że powyższy tytuÅ niniejszego felietonu zabrzmi dla niektórych czytelników perwersyjnie. Ale usprawiedliwia mnie w pewnym stopniu lekka forma felietonu. Historia to przecież nauka odnoszÄ ca siÄ do przeszÅoÅci. Polityka zaÅ oraz politologia odnoszÄ siÄ do dnia dzisiejszego z myÅlÄ również o przyszÅoÅci.
Czy można w zwiÄ zku z tym perwersyjnie okreÅliÄ futurologów mianem historyków przyszÅoÅci? SÄ dzÄ, że to porównanie historyków i futurologów, jako dziejopisarzy przeszÅoÅci i przyszÅoÅci jest nie fair z punktu widzenia wspóÅczynnika trudnoÅci, a tym samym ryzyka naukowego i wiarygodnoÅci naukowej z tym zwiÄ zanej. HistoriÄ, zwÅaszcza odlegÅÄ można uprawiaÄ wzglÄdnie Åatwo i doÅÄ bezpiecznie. Dokumenty sÄ na ogóŠznane i dostÄpne. Wymiar czasu stwarza nie tylko perspektywÄ uÅatwiajÄ cÄ oceny, ale zaciera również emocje wspóÅczesnych. Gorzej jest z teraźniejszoÅciÄ , o czym wie każdy politolog niezależnie od tego, czy zajmuje siÄ sprawami krajowymi, czy miÄdzynarodowymi. Dokumenty z pierwszej rÄki sÄ pilnie strzeżone w archiwach i sejfach, a badacz skazany jest na Åatwiej dostÄpne materiaÅy drugo i trzeciorzÄdne, przez co wzrasta niebezpieczeÅstwo bÅÄdnych ocen. Szkody wynikÅe z konstruowania pierwszych bÅÄdnych syntez trzeba odrabiaÄ niekiedy przez caÅe pokolenia. Ponadto, interpretujÄ c teraźniejszoÅÄ, badacz musi uwzglÄdniaÄ w o wiele wiÄkszym stopniu aniżeli historyk wymowÄ politycznÄ swojej pracy, wziÄ Ä pod uwagÄ czynniki, które czas nastÄpnie zróżnicuje i nieubÅaganie zweryfikuje. O wiele Åatwiej jest pisaÄ o funkcjonowaniu rynku w Åredniowiecznej Francji aniżeli o funkcjonowaniu Wspólnego Rynku dziÅ. KtoÅ jednak musi wziÄ Ä na siebie ryzyko konstruowania pierwszych opisów, syntez, przedstawienia teoretycznych modeli. To niewdziÄczne i intelektualnie trudne wyzwanie bierze na siebie politologia i politologowie. ChwaÅa im za to, niezależnie od potkniÄÄ, jakie towarzyszyÄ mogÄ ich pracy.
W porównaniu z przeszÅoÅciÄ i teraźniejszoÅciÄ najtrudniej jednak zajmowaÄ siÄ przyszÅoÅciÄ . Badacz dysponuje wyjÄ tkowo skÄ pymi dokumentami. Swoboda, którÄ teoretycznie stwarza prognozowanie, czÄsto jednak obezwÅadnia umysÅ czÅowieka, jeżeli jest on Åwiadom, że istota naukowego prognozowania polega na naukowo uzasadnionym przewidywaniu najbardziej prawdopodobnych kierunków rozwoju zjawisk i procesów spoÅecznych. Oznacza to, że badacz nie może zajmowaÄ siÄ przyszÅoÅciÄ bez dokÅadnej znajomoÅci przeszÅoÅci i teraźniejszoÅci. W każdym, bowiem zjawisku teraźniejszym i przyszÅym tkwiÄ zawsze resztki przeszÅoÅci. Badania futurologiczne wymagajÄ wiÄc ogromnej erudycji i dyscypliny wewnÄtrznej, a zatem umiejÄtnoÅci swobodnego manipulowania narzÄdziami i metodami, którymi posÅugujÄ siÄ różne dyscypliny nauki. Na mandat zajmowania siÄ przyszÅoÅciÄ trzeba dÅugo pracowaÄ. Droga do badania przyszÅoÅci prowadzi przede wszystkim przez rzetelnÄ , naukowo pogÅÄbionÄ , kompleksowÄ i interdyscyplinarnÄ znajomoÅÄ przeszÅoÅci i teraźniejszoÅci.
W obiegu w Polsce coraz czÄÅciej pojawia siÄ okreÅlenie âpolityka historycznaâ. Uważam to okreÅlenie za sprzeczne samo w sobie. Jest ono zbitka dwóch różnych i przeciwstawnych pojÄÄ. Historia jest naukÄ skierowanÄ ku przeszÅoÅci. Polityka natomiast dotyczy dnia dzisiejszego i przyszÅoÅci. âPolityka historycznaâ jest po prostu politycznÄ manipulacjÄ historii i nie ma nic wspólnego z naukÄ .
Przeczytaj też: